Jestem mężatką. Tak wiem, mnie samej ciężko w to uwierzyć. Ostatni rok zamienił się w jazdę rozpędzonym Ferrari, które zatrzymało się z piskiem dopiero 23 czerwca o 19:00, kiedy przekroczyliśmy próg weselnej sali. Spojrzałam wtedy na tłum roześmianych kochanych twarzy i wiedziałam, że czeka mnie najpiękniejszy wieczór w życiu.
Ludzie dzielą się na dwa gatunki. Na tych, którzy już w czwartek szykują się na weekend pełen głośnej muzyki i nowych znajomości, dwudniowy balet od świtu do zmierzchu zakrapiany dobrym drinkiem oraz na tych, którzy w piątek po pracy owijają się ciepłym kocem i pijąc owocową herbatę czytają dobrą książkę, bądź włączają Netflix i oglądają swój ukochany serial po długiej relaksującej kąpieli. Znacie mnie już trochę, więc nietrudno Wam zgadnąć, że jestem typowym reprezentantem gatunku pierwszego. A do jakiego gatunku zaliczacie się Wy? Imprezowych lwów, czy puchatych kanapowych kotów?
Dla tych, którzy kochają dobre imprezy, a zwłaszcza szalone domówki, gdzie na niewielkiej przestrzeni rodzą się nowe sytuacje towarzyskie, dobry alkohol chłodzi się w kuchni i nikogo nie dziwi, że trzydziestometrowa kawalerka w zagadkowy sposób się rozciąga mieszcząc ponad 20 osób i dance floor, mam krótką ilustrowaną historię pewnego epickiego domowego party, które wydarzyło się w stolicy w pewien przedwiosenny weekend i zdążyło już przejść do historii.
Prawda jest taka, że jestem lwicą salonową. Uwielbiam ekskluzywne przyjęcia, imprezy, bankiety, szelest długich sukien, błysk drogiej biżuterii, smak dobrego szampana, zapach luksusowych perfum. Brzmię jak totalna snobka, wiem, i troszkę nią jestem, ale przecież odrobina snobizmu jeszcze nikogo nie zabiła 🙂 Przyjęcia, gale i bale to takie moje guilty pleasure, na które czasami sobie pozwalam przenosząc się na kilka chwil do innej bajkowej rzeczywistości.
Będąc pasjonatką mody, siedząc od jakiegoś czasu w świecie fashion, traktuje wielkie wyjścia jako modowe wyzwanie. Dobranie stylizacji odpowiedniej do okazji to wcale nie taka prosta sprawa zwłaszcza, że bankiety i gale mają najróżniejszy charakter i stylizacja, która świetnie sprawdzi się w jednym towarzyskim kontekście, w drugim może zostać uznana za faux pas.
Kocham kosmetyki do pielęgnacji. Tak. Im z wyższej półki tym lepiej. Uwielbiam posmak luksusu, który niesie ze sobą ich zapach i wygląd. Ale moja miłość to coś więcej niż zamiłowanie do ładnych, luksusowych rzeczy. Mam bardzo wymagającą skórę, przesuszoną ze skłonnością do zmarszczek, z którymi walczę już od czasów liceum i z doświadczenia wiem: standardowy drogeryjny kremik na buzię i jakiśtam specyfik pod oczy nie dadzą rady. Jedyne kosmetyki, wśród których decyduję się często na trochę tańszą opcję to te do demakijażu – wiem, że cena nie zawsze przekłada się tu na jakość i często tańsze bywają lepsze od „ekskluzywnych”. W poszukiwaniu perełek, które opóźnią proces starzenia mojej delikatnej i cienkiej skóry przetestowałam już w ciągu kilkunastu lat całą gamę najróżniejszych kremów, żeli, serum, pianek i innych, z których część zachwyciła mnie na tyle, że postanowiłam przedstawić je Wam na blogu.
Ostatnie wpisy
About me

This error message is only visible to WordPress admins
Error: No posts found.
Make sure this account has posts available on instagram.com.
Najnowsze wpisy
Najpopularniejsze
Tag cloud
anti-aging
bag
beauty
Berlin
beuty
bride
buty
christmas
city
clarins
cosmetics
december
Delhi
dress
earrings
fashion
fit
fitness
holiday
home
kolczyki
kosmetyki
Krakow
London
makeup
makijaż
moda
outfit
party
presents
santa
serum
shoes
shopping
siłownia
stylizacja
sukienka
torebka
trener
trener personalny
trening
Warsaw
Warszawa
wedding
xmas