No i przyszedł ten totalnie szalony, błyszczący, rozhulany przedświąteczny czas, który zawsze nastaje nagle i bierze nas z zaskoczenia. Nie wiem, czy jest tutaj ktoś, kto tęskni za przedświąteczną zadumą i światem pokrytym cichą miękką białą pierzyną, wśród której słychać tylko skrzypienie podeszw przechodniów spieszących, by w blasku ognia trzaskającego wesoło (to ważne! Trzaska wesoło!) w kominku pić herbatę, doprawioną goździkami i cynamonem ręką kochającej żony.